Do tematu nauki i przygotowywania się do zajęć podchodziłabym bardzo indywidualnie. Są jednak pewne zasady, których można się trzymać i nieco modyfikować w zależności od potrzeb. Sesja się zbliża, każde koło ratunkowe się przyda. Studia to czas, aby przekonać się, jakie metody zastosować, aby się czegoś naprawdę nauczyć [zwłaszcza, jeśli z kierunkiem wiążesz swoją przyszłość i chcesz być profesjonalistą].
Są rzeczy, które naprawdę warto wiedzieć i są takie, których wiedzieć nie musisz. Te, które chcesz wiedzieć i powinieneś, wcale nie potrzebują motywacji. Do głowy wchodzą same. Gorzej z tymi drugimi. Uważasz, że są ci całkowicie zbędne i absolutnie nie mają z tobą związku, ale egzamin zaliczyć musisz - musisz i nic na to nie poradzisz. Ale chyba chcesz go zaliczać tylko raz, prawda? Nie lubimy wracać do nieinteresujących nas treści, nie lubimy marnowania czasu, nie lubimy więc poprawek! Pomyśl, czy lepiej szeroko otworzyć umysł [zamieniając go w chłonącą gąbkę] i poświęcić godzinę czasu na naukę, czy lepiej udawać, że się uczysz [odbierając maile w tym czasie, sprawdzając Facebooka, odpisując na wiadomości, mieć włączonego YT i wciąż zmieniając piosenki] przez cały dzień, później się stresować i jeszcze uczyć się drugi raz na poprawkę z wyboru? Poprawka nie jest porażką, o ile wiesz, że dałeś z siebie wszystko. Staje się wtedy cenną wskazówką na następny raz.
Znajdź dla siebie odpowiednią metodę. Rada ode mnie jest taka, aby było w niej jak najwięcej bodźców - kolorów, symbolów, karteczek, skojarzeń. Moje metody zależą od ilości materiału, który mam do opanowania (ilość tron, tabele, wykresy, schematy) oraz od czasu, który mogę na to poświęcić. Daje mi to ogólny wgląd na zagadnienie. Stąd idą już tylko 4 drogi.
1. Dużo materiału, dużo czasu.

2. Dużo materiału, mało czasu.
- ile czasu mogę poświęcić maksymalnie na uczenie się (godzina? dwie?),
- czy na pewno teraz jest na to odpowiednia chwila (może bardziej produktywna będę w innym momencie?),
- czy mam dobre nastawienie i otwarty umysł?
Przygotowuję kartki, pisaki, kolorowe długopisy (to tak bardzo pomaga!) i inne narzędzia świetnie stymulujące pracę mózgu. Na biurko kładę też wszystkie materiały, które mogę potrzebować: notatki z wykładów, notatki z ćwiczeń, książki, inne zapiski. Obowiązkowo robię herbatę i siadam z tyłkiem przy biurku. Biorę się do roboty, bo konkurencja nie śpi :) Nie marudzę, nie stękam, nie jestem jedynym studentem na świecie :)
3. Mało materiału, mało czasu.
Patrz punkt 2.
Ponadto w lepszych chwilach zdarzało mi się przepisać wzory, dziwne nazwy i inne drobiazgi na minikarteczkę i iść pobiegać. Można sobie przez pół godziny myśleć o cyklopentanoperhydrofenantrenie i przyswoić kilka innych niepotrzebnych słów :)
4. Mało materiału, dużo czasu.
Nad moim biurkiem wisi karteczka z napisem:
MOŻLIWOŚCI LUDZKIEGO UMYSŁU SĄ NIEOGRANICZONE.
W to wierzę i tego się trzymam - to jest moja motywacja do nauki. I jeszcze raz pozwolę sobie przypomnieć - wyłącz tego Facebooka, jak masz zamiar się nauczyć lub zrobić cokolwiek innego skutecznie!
Gościnnie wypowiadałam się na temat nauki na blogu Adrianny. Moje porady oraz porady innych blogerek znajdziesz tutaj :)
Dzięki za porady z mapami myśli. Akurat zaczynają mi się egzaminy to wypróbuję :) Cenny blog.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie http://matchmakerss.blogspot.com
Wyznaję zasadę: pierwsze podejście na betona - jak się uda to cool, jak nie to się uczę na poprawkę ;)
OdpowiedzUsuńU mnie takie podejście się sprawdza z przedmiotami typowo wykładowymi (socjologia, psychologia zwierząt), ale zdecydowanie nie lubię poprawek, bo szkoda mi na nie czasu :(
UsuńJa nie lubię poprawek jeszcze dlatego, że psują mi nastrój O:
UsuńŚwietne rady. Ja często korzystam z metody 45:15 - 45 czasu poświęcam na naukę, a gdy budzik zadzwoni, robię 15 minut przerwy i tak długo aż się nauczę. Świetna metoda, jeśli zostało mało czasu.
OdpowiedzUsuńPróbowałam tak przed maturą, ale nie wychodziło. Spróbuję raz jeszcze, bo może wtedy miałam złe nastawienie! :)
UsuńNa mnie najlepiej działa dużo materiału i mało czasu. W weekend będę się uczyć właśniena egzamin z prawa UE- moje metody to zakreślanie, podkreślanie i wyróżnianie wnotatkach najważniejszych rzeczy. Często uczę sie także na skojarzenia, bo to najbardziej owocne!
OdpowiedzUsuńSkojarzenia popieram!
UsuńDla mnie podstawą są kolorowe mazaki, falowane linie, podkreślenia i inne takie wizualne rysunki, któe sprawiają, że zaczynam sobie daną treść z czymś kojarzyć ;) Dodatkowo jeśli mam jakiśnowy, ładny zeszyt, czy ozdobny długopis w nietypowym kolorze, to motywuje mnie to jeszcze bardziej, bo jak najszybciej chcę wypróbować nowości :)
OdpowiedzUsuńTak, to prawda!
UsuńJa jestem na etapie wykańczania wszystkich mazaków itp, bo mam ich za dużo i chcę zrobić w nich porządek, żeby zaopatrzyć się w nowe, wymarzone narzędzia do pracy :)
Zgadzam się z tym, że trzeba mieć najpierw dobra motywację, żeby cokolwiek zacząć. Wtedy kiedy przychodzą ciężkie chwile, zwatpienie oraz zniechęcenie mozna sobie przypomnieć po co się dana rzecz robi i to pomaga przetrwać kryzys.
OdpowiedzUsuńDokładnie!
UsuńCzasami mam dosyć przedmiotów, które nie mają nic wspólnego z moim przyszłym zawodem, ale żeby jednak zdobyć tego inżyniera - muszę to zaliczyć. Skoro tak, to okej - dam radę :)
Powodzenia!
Świetny wpis! Motywacja do nauki powinna płynąć z naszego wnętrza. Według mnie istotnym jest mentalne nastawienie się na to, że w danym czasie i miejscu, chcemy poświecić czas na naukę i uwolnić się od wszelkich dystraktorów. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMasz rację! Jak sama chcę to jest super. Gorzej, jak muszę :) Nastawienie też robi swoje.
UsuńCzasami człowiekowi brakuje motywacji albo ma inne problemy i przestaje ćwiczyć oraz dbać o siebie
OdpowiedzUsuńNiestety... Życie jest jakie jest, każdy ma przeszkody, problemy, obawy, ale trzeba nauczyć się z nimi obchodzić :) I robić tak, żeby mieć czas, by zadbać o siebie!
Usuń