To druga i ostatnia część wypowiedzi osób, którym los zwierząt nie jest obojętny i właśnie dlatego zrezygnowały z jedzenia mięsa. Dzisiaj przeczytacie wypowiedzi dwóch młodych dziewczyn i kobiety, a to, co je łączy, to miłość do innych istot żyjących, szacunek do każdego stworzenia oraz empatia. Świadome życie w tej kwestii jest naprawdę piękne (wiem, co mówię) ♥
"Kiedy człowiek zaczyna interesować się tematem hodowli przemysłowej zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo jesteśmy nieświadomi i poddawani manipulacji mediów. Niestety, przez to w obecnych czasach niejedzenie mięsa czy jakichkolwiek innych produktów odzwierzęcych wciąż spotyka się z niezrozumieniem i wyśmianiem. Pomimo tego – ja i inne osoby na diecie roślinnej – wciąż wierzą w swoje ideały.
Dlaczego jest to dla mnie tak ważne? Powodów jest wiele, ale etyka to najważniejszy z nich. Obecnie nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego ludzie wciąż uważają, że możemy i musimy jeść mięso i żałuję, że nie zrezygnowałam z niego wcześniej. Smak mięsa można doskonale zastąpić. W tej chwili dieta wegetariańska/wegańska naprawdę nie jest wyzwaniem. Zabijanie drugiej istoty tylko dla zaspokojenia swoich kubków smakowych w XXI wieku? Nie, podziękuję. Irytuje mnie
hipokryzja ludzi, którzy kochają swoich domowych pupili i płaczą, gdy usłyszą o zabiciu psa, a każdego dnia wspierają przemysł uśmiercający miliony zwierząt. Cieszę się, że mam świadomy umysł i dokonuję wyborów, które są dobre dla zwierząt. Jestem świadoma tego, że większość populacji nie zostanie weganami. Ale nawet, jeśli inni będą wmawiać mi, że świata nie zmienię, ja i tak będę cieszyć się, że mam czyste sumienie. Zresztą, wielkie rewolucje rozpoczynają się od małych kroków, prawda?"
Ola Klóska, 17 lat,
uczennica VII LO w Bydgoszczy,
obecnie wegetarianka,
miłośniczka muzyki i fotografii tradycyjnej
Dziękuję."
Alicja Wolbek, 14 lat,
uczennica gimnazjum,
interesuje się fizyką i astronomią
"Jedzenie już dawno przestało być dobrem,
o które trzeba walczyć w pocie czoła. Jest wszędzie - względnie tanie i dostępne.
W sklepie za rogiem czy w ogromnym hipermarkecie, kusi smakiem i zapachem, nic
tylko wyciągnąć rękę. Może dlatego zapomnieliśmy, że jest nam
tak samo niezbędne jak tysiące lat temu, może dlatego przestaliśmy je doceniać
tak bardzo jak w czasach, gdy głód zaglądał nam w oczy. Przejedzeni, pozornie
nasyceni, często wrzucamy w siebie byle co - bo było w promocji, ładnie
opakowane, szybkie do sporządzenia (wystarczy odgrzać) lub zniewala nas
smakiem. A przecież to nasze paliwo.
Dwa lata temu przeszłam na wegetarianizm -
po tym, jak koń mojej najlepszej przyjaciółki trafił do handlarza. Konia udało
się uratować, a ja na zawsze pożegnałam się z kotletem, szynką i kebabem, który -
powiem z nutą wstydu - smakował mi chyba najbardziej. Z perspektywy czasu widzę, że i tak zrobiłam wtedy wiele, choć do końca jeszcze do mnie nie dotarło,
czym ma być dla mnie jedzenie. Najważniejsze było dobro i cierpienie zwierząt -
do którego nie chciałam się dokładać. Byłam wtedy daleko, w pięknej i bogatej
Holandii, gdzie półki uginały się od wegeżarełka, a jogurt sojowy kosztował
tylko kilka centów więcej niż zwykły. Było
prosto, tanio i smacznie.
Po kilku miesiącach wróciłam do Polski i
po spotkaniu aktywistów Otwartych Klatek zaczęłam aspirować do weganizmu
(wykład Garego Yourofskieo też zrobił swoje). Pobyłam w kraju kilka tygodni i
wróciłam do wegelandu. Tam, topując hortensje poznałam osobę, która zmieniła
moje postrzeganie jedzenia jeszcze bardziej - była to czarnowłosa Anka-weganka
i to na dodatek surowa. Od innych wegan (często słusznie wkurzonych na świat za
cierpienie zwierząt) odróżniał ją spokój buddyjskiego mnicha i aura miłości,
która biła od niej na odległość dwóch metrów. Polubiłyśmy się od razu. Ania
była przemiła, bardzo mądra i miała bardzo ładną cerę. Rozmawiałyśmy o filozofii
i kochaniu samego siebie.
Wróciłam do Polski, tym razem na stałe.
Odnalazłam się w polskich marketach - paradoksalnie brak wegeżarełka przysłużył
się mojemu zdrowiu - jako że napchanego chemią sojowego nugetsa nie mogłam
beztrosko wrzucić do koszyka, "skazana" byłam na żywność nieprzetworzoną. Musiałam w internecie szukać przepisów. Przy okazji zdobyłam
wiedzę, jak zdrowe są nasze najpospolitsze warzywa i owoce. Odkryłam prawdziwe
bogactwo w pobliskim Polo i jaskinię pełną skarbów w warzywniaku pod blokiem.
Zaczęłam, moimi wyborami żywieniowymi, okazywać miłość samej sobie, dbać o to,
jakie paliwo mój organizm otrzymuje.
Dzisiaj jem prawie wszystko na surowo.
Prawie - bo zdarza mi się coś ugotować, często dla przyjaciół, którzy uwielbiają moja kuchnię. Zazwyczaj improwizuję -
biorę to, co mam pod ręką. Na początku bywało różnie, na szczęście obyło się bez
zatruć. Moje pierwsze kotlety z
soczewicy się rozleciały. Po czasie nabrałam jednak wprawy i obudziłam w sobie
pasję - w garach doświadczam autentycznego poczucia spełnienia :) Rzecz jasna,
gotuję również dla mięsożerców, którzy bardzo często proszą o dokładkę - a ja sieję ziarno-
pozytywny i smaczny obraz weganizmu. Taka misja.
Misja, a misjonarze niosą nową religię...
Głęboko wierzę, że weganie są apostołami
pewnej przemiany, że niosą ludzkości dobrą nowinę - i że kiedyś, jakkolwiek
patetycznie to zabrzmi, ją zbawią. Przejście na weganizm to obudzenie w sobie
ogromnej empatii uśpionej przez bliżej
nieokreślone złe siły. Bo jeśli istnieje piekło, to jest ono Hodowlą
Przemysłową i tworzy je człowiek. Każdy, który się do tego dokłada i wykupuje w
nim udział. Co więcej, to Piekło pochłania płody rolne i wodę, a jego produkt-
wkładany do ludzkich ciał zatruwa je. Ciała i duszę.
Jedzenie ma karmić również moja duszę.
Weganizm wynika prosto z filozofii, która tłumaczy mi rzeczywistość. Która krótko mówi o tym, że jeśli chcemy wrócić do raju, do którego tęsknota tak
wielu z nas dręczy, musimy zacząć tworzyć go sami. Przede wszystkim, przestać
tworzyć innym istotom piekło, zarówno zwierzętom, jak i ludziom. I nie raj jakiś enigmatyczny, tylko nasz świat za kilka pokoleń - bo rośniemy w siłę z każda
minutą. Wyobrażacie sobie świat bez głodu i rzeźni? Z dzisiejszym poziomem technologii i
większości chorób przewlekłych? Może i
wegańskie społeczeństwa byłyby bardziej pacyfistyczne? Kto wie? Można się rozmarzyć. Ale i działać, wkładać swoją cegiełkę w budowanie tego świata -
wierząc tak w to głęboko, że oczywistym staje się taka postawa. A jako że
wierzę w reinkarnację, jestem święcie przekonana że w nagrodę wrócę kiedyś na
tę planetę i będę goła przechadzać się po lesie i jeść jabłka. Przynajmniej w
weekendy."
Edyta Szulc, 30 lat,
interesuje się zdrowiem,
muzyką oraz filozofią,
działaczka Twojego Ruchu
♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥ ♥
PYTANIE DO WAS:
- czy chcecie więcej wypowiedzi osób, które nie spożywają produktów pochodzenia zwierzęcego?
- czy lubicie czytać to, co inni mają Wam do przekazania?
- czy interesują Was rodziny, które nie jedzą mięsa?
- czy chcecie poczytać o tym, jak radzą sobie mamy, ojcowie, matki karmiące lub w ciąży, osoby uprawiające sport, pracujące fizycznie, mężczyźni na weganie, ktokolwiek inny?
Czekam na odzew! :)
Dziewczyny, jesteście niesamowite! Bardzo mądrze prawicie :D
OdpowiedzUsuńCo do pytań: ja jestem ciekawa wszystkiego i chętnie poznam nowe historie <3
Super, więcej takich ludzi! Uwielbiam czytać takie wypowiedzi różnych osób, bo sama jesetm "początkującą" jako wegetarianka i niestety jest mi ciężko ze względu na społeczeństwo i krytykę :/ Takie wypowiedzi są bardzo inspirujące i fajnie jest przeczytać co myślą inni :) Pozdrawiam i czekam na więcej podobnych wpisów!
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia! :*
UsuńPo przeczytaniu tego wpisu.. Muszę się porządnie zastanowić co ja wgl jem. Wypowiedzi tych dziewczyn dały mi sporo do myślenia. :)
OdpowiedzUsuńCo do pytań jakie dodałaś chętnie poznałam na nie odpowiedzi :)
Będę tu do Ciebie częściej zaglądać ;)
Pozdrawiam, Zuzka :3
http://bee-yourself-and-nothing-more.blogspot.com/
Pewnie, zapraszam! Myślę, że pojawią się kolejne wpisy :)
Usuńalez tutaj intersująco;)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło;)
A dziękuję! Zapraszam częściej :)
UsuńTp prawda czasem nie zwracamy na to uwagi co jemy :)
OdpowiedzUsuńKlikniesz w kliki w nowym poście będę wdzięczna ;*
Bardzo ciekawy ten blog, będę tutaj zaglądała częściej ;p
OdpowiedzUsuńhttp://sugarivett8.blogspot.com/
Jej lubie czytac takie rzeczy, ale ja dobrze czuje sie ze swoja dieta miesna. Kiedys probowalam przehsc na wegetarianizm, mega lubie taka kuchnie, ale protrawy miesne lubie tak samo mocno. W kazdym razie raz na jakis czas robie sobie bezmiesny tydzien bogaty w takie potrawy jak placki z cukinii, kofta indyjska itd. :)
OdpowiedzUsuń~ my-fit-style.blogspot.co.uk
Wszystko się liczy - nawet wegetariańskie tygodnie raz na jakiś czas! :)
UsuńJestem bardzo ciekawa kolejnych wypowiedzi, od kilku miesięcy poważnie myślę o przejściu na weganizm
OdpowiedzUsuńTrzymam więc kciuki, a kolejne wypowiedzi właśnie się tworzą :)
Usuń